Umiejętność chodzenia na smyczy to wypadowa kilku czynników – umiejętnej komunikacji człowieka z psem, wypracowania współpracy i nauki psa podstaw posłuszeństwa, kontrolowania emocji przez psa i umiejętnego zarządzania środowiskiem przez nas. Czy się nam to podoba czy nie, jest to również odbicie wzajemnej relacji. Czasem warto się zastanowić dlaczego pies tak bardzo chce być tam, daleko na końcu smyczy, a nie blisko nas? Nauka chodzenia na luźnej smyczy to jedna z trudniejszych umiejętności, którą może posiąść twój pies. Na nasze szczęście psy to fantastyczne istoty i przy odrobinie wysiłku z naszej strony da się z nimi osiągnąć kompromis i wypracować dobrą relację na smyczy. Dlaczego pies ciągnie na smyczy?Bo lubi. To najprostsza odpowiedź i w wielu przypadkach prawdziwa. Jednak powodów jest zdecydowanie więcej i na ogół są dość złożone. Emocje związane ze stresem lub nadmiernym pobudzeniem Pies, który nie kontroluje swoich emocji, jest nadmiernie pobudzony lub zestresowany na ogół będzie ciągnął. Dla wielu psów ruch jest strategią radzenia sobie ze stresem i to właśnie ruch pozwala im zredukować napięcie. W takiej sytuacji należy zastanowić się co powoduje stres u psa. Czy jest podniecony obecnością innych psów, chciałby się z nimi przywitać i biegać, a może jest świeżo po adopcji i trafił ze schroniska do wielkiego miasta i potrzebuje czasu, aby oswoić się z miejskim zgiełkiem? Niezależnie od powodu bardzo trudno będzie ci opanować psa i nauczyć go zasad chodzenia na smyczy, dopóki nie obniżą się jego emocje. Prawdopodobnie będziesz musiał pracować równoległe nad kilkoma problemami: uzupełnieniem braków w socjalizacji, nauką ignorowania bodźców i dopiero na końcu drogi – nauką chodzenia na luźnej smyczy. Zbyt wolne tempo w jakim porusza się człowiek Wiele psów ciągnie, bo człowiek idzie zbyt wolnym krokiem. Oczywiście nie chodzi o to, abyś biegł za psem, ale łatwiej osiągnąć kompromis jeśli spotkacie się z psem gdzieś po środku – psu będzie łatwiej dostosować swoje tempo do twojego, jeśli odrobinę przyspieszysz. Złe nawyki Za każdym razem gdy pozwalasz psu napiąć smycz utrwalasz w nim nawyk ciągnięcia. Pies bardzo szybko orientuje się, że gdy troszkę cię pociągnie, dojdzie do zapachu, kromki chleba, psiego kolegi lub gdziekolwiek gdzie ma na to ochotę. Każde napięcie smyczy cofa cię w treningu, dlatego bardzo ważne, aby nie pozwalać psu ciągnąć. Wcale. Ani o krok. W ogóle. Bo chce gdzieś dojść (szybko) Jeśli pies czuje zapach pozostawiony przez innego psa w trawie bardzo często chce podejść i sprawdzić, a czasem zaznaczyć. W tym celu idzie. Okazjonalnie wytrąca z równowagi zamyślonego przewodnika, ale cel w 90 przypadkach na 100 zostaje osiągnięty. Im bardziej ciągnie, tym szybciej dociera na wybieg. Lesson learnt! Umożliwienie psu robienia tego co chce na smyczy, to prosty sposób, aby nauczyć go ciągnięcia na smyczy. Zazwyczaj zaczyna się niewinnie. „Oj tam, w sumie to pociągnął mnie lekko i tylko o krok”. Psu to wystarczy, aby dowiedzieć się, że może ciągnąć. I kolejnym razem pociągnie szybciej, dalej i zapewne mocniej. Źle dopasowane akcesoria Za krótka smycz. Na pewnym etapie życia i nauki można oczekiwać od psa ładnego chodzenia na smyczy niezależnie od jej długości, ale jeśli oczekujesz tego od początku to wg mnie skazujesz siebie i psa na mnóstwo frustracji, złości i niespełnionych oczekiwań. Nie widzę powodu, dla którego warto utrudniać sobie życie i na początku nauki korzystam z dłuższych smyczy. Dla mnie idealna długość dla dorosłego psa to ok 1,8 – 2,2m, a dla szczeniaka nawet 2 – 3 metry. Dłuższe smycze to już w moim słowniku linki treningowe, których nie trzymam w dłoni, a asekuruje psa na wypadek gdyby uznał, że chce się nagle oddalić nie tam gdzie trzeba. Na początku nauki nie korzystam również ze smyczy typu Flexi. To smycz automatyczna, która rozciąga się do długości 5-8m, a jej mechanizm ściąga nadmiar taśmy dzięki czemu smycz się nie plącze. Sam mechanizm smyczy uczy więc psa ciągnięcia. O ile w małych rozmiarach napięcie jest ledwo wyczuwalne, to w większych jest już zdecydowanie bardziej. Samo to nie jest dla mnie aż takim problemem, tym czego najbardziej nie lubię w smyczach typu Flexi to to, że uczą spacerowej niechlujności oraz że nie ma się odpowiedniej kontroli nad psem w sytuacjach tego wymagających. Psy spacerujące na smyczy automatycznej bardzo często plączą się pod nogami, zmieniają nagle strony, po której idą co na flexi może nie jest tak uciążliwe, ale na zwykłej smyczy już tak. Smycz, obroża i szelki muszą być wygodne zarówno dla psa jak i dla ciebie (a przynajmniej smycz). Lubię gdy smycz ma pewny chwyt i nie ślizga się w dłoni. Grubość to już kwestia preferencji, ale i wagi psa. Jeśli mamy ciągnącego labradora, to zarówno smycz jak i obroża muszą być odporne na większe siły, aby zapewnić komfort i bezpieczeństwo. Obroża czy szelki Szelek lubię używać w połączeniu z linką treningową, ponieważ uważam, że jest to bezpieczniejsze dla psa. W sytuacji gdy taśma nagle zahaczy o gałąź szelki zamortyzują nagłe szarpnięcie, które może zaskoczyć rozpędzonego psa i nagłe napięcie rozłoży się po ciele, ale nie zogniskuje na szyi psa. Jeżeli chodzi o naukę nie ciągnięcia na smyczy, to mój wybór pada na obrożę. W mojej ocenie niektóre ćwiczenia wykonuje się łatwiej gdy pies zapięty jest do obroży. Poza tym liczę nieco na wrażliwość opiekunów, którzy bardziej przyłożą się do pracy i będą konsekwentni w uniemożliwianiu psu ciągnięcia, aby ich pies zwyczajnie nie dusił się na obroży. Rozumiejąc realia życia codziennego i to, że nie zawsze jest czas na trening (czasem musimy szybko odsikać psa i wrócić do domu), na początku szkolenia proponuję rozwiązanie łączące szelki i obrożę. Zasada jest taka: jeśli pies idzie na obroży, ma absolutny zakaz ciągnięcia i przewodnik wykonuje szereg ćwiczeń mających mu to uniemożliwić. Jeśli natomiast wymaga tego sytuacja, to czasem pozwalam zapiąć psa do szelek i wówczas zaakceptować fakt ciągnięcia (aczkolwiek bez przesady). Podstawowe potrzeby psa nie są zrealizowane Pies nie ma odpowiedniej dla siebie dawki ruchu i aktywności psychicznej. Niestety mając ciągnącego psa bardzo łatwo jest wpaść w błędne koło. Pies ciągnie mając w poważaniu swojego opiekuna. Opiekun z każdym spacerem robi się coraz bardziej sfrustrowany i obolały, zdarza się, że pies go wywróci lub szarpnie na tyle mocno, że boli cały bark. Ba! Zdarza się, że pies wyrwie człowiekowi bark. Sfrustrowany opiekun skraca spacery, zamykając je tylko do realizacji potrzeb fizjologicznych i gdy pies zrobi kupę, pędzi do domu. Po kilku dniach lub gorzej tygodniach sfrustrowani są już wszyscy domownicy, w tym pies. Dlatego jeśli twój pies ciągnie na smyczy, zanim pójdziesz na spotkanie z trenerem, przeprowadź rachunek sumienia i zastanów się ile (i jakiej jakości) ruchu ma twój pies? Zapotrzebowanie na ruch jest związane z wielkością psa, wiekiem, stanem zdrowia i temperamentem. Niektóre rasy, zwłaszcza psy myśliwskie czy owczarki wymagają więcej ruchu niż tzw. psy ozdobne. Wybierając psa rasy aktywnej zastanów się czy będziesz mógł poświęcić przynajmniej 2 godziny dziennie, codziennie, dla twojego psa. Aktywność twojego psa Poprzez aktywność rozumiem wysiłek zarówno fizyczny jak i psychiczny. I nie mam tu na myśli biegania za piłeczką, a swobodny spacer z możliwością eksploracji, kopania dziur, węszenia i biegania i/lub trening, który zmęczy również psią głowę. Do takiego treningu w podstawowych zakresie zaliczam np. naukę podstaw posłuszeństwa, sztuczek lub aktywności węchowych. Jak widać ciągnięcie na smyczy to złożony problem i jak pewnie się domyślasz nie ma prostych rozwiązań. Co zrobić, aby pies nie ciągnął na smyczy?
Obniżenie poziomu frustracji u psa (i przewodnika) W tym celu lubię stosować ćwiczenia, które z jednej strony uspokajają psa, zmuszają go do przekierowania uwagi ze środowiska na drugi koniec smyczy i uwieszonego na niej człowieka, a z drugiej opierają się na ruchu (dla psa). Jednym z ćwiczeń, które warto spróbować jest zatrzymanie połączone ze zmianą kierunku. Jeżeli pies napina smycz, zatrzymaj się, poczekaj kilka sekund aż pies poluzuje smycz lub (idealnie) spojrzy na ciebie i dopiero wtedy powiedz „idziemy” i rusz… w przeciwną stronę. Jeżeli psu zależy na dojściu do określonego zapachu lub miejsca (ale jest to obiekt nieożywiony), to proponuję iść w tamtym kierunku po okręgu i stopniowo zbliżać się do obiektu. Za każdym razem gdy pies napina smycz, zacznij iść z nim w koło, w miarę możliwości staraj się zataczać duże koło o średnicy ok 2-3m, mając psa po zewnętrznej stronie. Wyobraź sobie konia wyprowadzanego na lonży po placu. Kryterium jest jedno: pies może sprawdzić zapach lub obsikać hydrant pod warunkiem, że dojdziecie tam na luźnej smyczy. Wypracowanie podstaw posłuszeństwa (reakcja na imię, skupianie uwagi na przewodniku itp.) Na początkowym etapie nauki chodzenia na luźnej smyczy trudno jest oczekiwać od psa, że będzie podążał za nami, wyczuwając drobne napięcia smyczy oraz uważnie nas obserwował. Na ogół pies, który mocno ciągnie znajduje się na totalnie innej orbicie niż jego opiekun i nie zwraca uwagi na człowieka. Dlatego lubię wspomagać się ćwiczeniami z zakresu posłuszeństwa, takimi jak: podążanie za przewodnikiem, reakcja na imię czy oferowanie kontaktu wzrokowego. Wypracowanie jasnej komunikacji z psem oraz respektowanie wzajemnych potrzeby W tym punkcie warto odpowiedzieć sobie na pytanie: „Dla kogo jest spacer?” To dla mnie meritum problemu. Bo dla kogo właściwie? Dla psa? Czy dla człowieka? Wg mnie przede wszystkim dla psa, ale jeśli nie jest przyjemnością dla obydwu stron, to coś nie jest w porządku. Poprzez określenie „spacer jest dla psa” rozumiem, że jest to czas, w którym pies nie tylko załatwia potrzeby fizjologiczne tzw. „sikupa”, ale również ma okazję węszyć i zorientować się co działo się na osiedlu pod jego nieobecność. Pies ma przynajmniej w części wpływ na to jak wygląda spacer, którędy idziecie i dokąd zmierzacie. Z drugiej strony, aby spacer był przyjemnością dla człowieka nie może wyglądać tak, że pies ciągnie go od jednej kromki chleba do drugiej, pędzi jak wariat przez środek ulicy, bo zobaczył swojego kumpla Pimpusia, z którym koniecznie musi się przywitać, a w międzyczasie przeciąga cię przez gęste krzaczory, bo wydawało mu się, że zobaczył wiewiórkę. Aby wypracować porozumienie spacerowe należy uszanować potrzeby psa, jednocześnie szanując siebie. Nauczenie psa chodzenia na luźnej smyczy to trudny i długotrwały proces, który może potrwać kilka tygodni a nawet miesięcy. Najważniejsze to konsekwentnie i cierpliwie ćwiczyć i trzymać jasne dla psa kryteria. Pamiętaj, że jeśli dziś pies ciągnie cię do zapachu, to jutro będzie ciągnął do mijanego psa i zanim się obejrzysz przemienisz się w uwieszony do smyczy latawiec.
0 Comments
W ostatnim czasie przez moje ręce przechodzi więcej psich podrostków i często okazuje się, że pod wpływem dotyku słodkie szczenięta przepoczwarzają się w demony niosące śmierć i spustoszenie. Moje ostatnie doświadczenia potwierdzają rozmowy z weterynarzami, którzy na co dzień zmagają się z niesfornymi psami. Takie sytuacje przypominają mi, że coś co dla mnie jest oczywiste, dla wielu osób wcale niekoniecznie. Mam tu na myśli reakcję psa na dotyk. To dla mnie jasne, że wiele psów nie lubi być dotykanym przez obcych, ale coraz częściej widzę, że psy niespecjalnie akceptują dotyk swoich właścicieli. Nie mam tu na myśli wieczornych głasków na kanapie, tylko możliwość przytrzymania psa w jednym miejscu czy złapania za łapę bez przemiany delikwenta w wijącego się piskorza. Przygotuj psa na wizytę u weterynarza lub groomeraTo normalne, że pies może mieć obiekcje przed dotykaniem go przez obcą osobę, jest to też w pełni zrozumiałe, że szczeniak odczuwa dyskomfort gdy opiekun chce przyciąć mu pazurki lub przytrzymać, aby wyjąć kleszcza. Niestety prędzej czy później okazuje się, że te taki kontakt i zabiegi są nieuniknione dlatego to niezmiernie ważne, aby pies był do nich przygotowany. Niestety wiele osób zaniedbuje przygotowanie psa do tolerowania podstawowych zabiegów pielęgnacyjnych, przez co mnóstwo psów wyrywa się u weterynarza uniemożliwiając przeprowadzenie badania. O ile pies jest zdrowy to pół biedy, ale problem pojawia się wtedy gdy coś mu dolega i trzeba pobrać krew, wyczyścić uszy czy zakroplić oczy. Rolą weterynarza ani groomera nie jest uspokojenie twojego psa. Owszem, wielu z nich ma w tym wprawę, ale jeśli zależy ci na komforcie twojego psa oraz sprawnym badaniu i diagnozie, to warto przygotować psa do wizyt. Warto zaczynać od maleńkości i budować u szczeniaka przekonanie, że weterynarz to fajny gość, podotyka, ale też można sobie coś podjeść. Jeżeli pies nie akceptuje zwykłego dotyku, a wymaga pilnej pomocy weterynarza lub groomera (bo nie da się już dłużej ignorować sfilcowanych kołtunów) to nie ma się co czarować – to nie będzie przyjemna wizyta. Dla nikogo. A przecież można tego uniknąć, a przynajmniej zredukować stres towarzyszący wizytom oswajając psa z zabiegami w domu. Na co zwrócić uwagę w pielęgnacji psa?Do zabiegów pielęgnacyjnych zaliczamy m.in.: czesanie, obcinanie pazurków, czyszczenie uszu oraz zębów, a także kąpiel. Zakres pielęgnacji dotyczy większości psów rasowych i nierasowych, ale niektóre psy ze względu na swoją fizjonomię mają zwiększone tendencje do określonych dolegliwości. Psy posiadające duże, ciężkie i oklapnięte uszy (np. labradory, spaniele) mają tendencje do infekcji uszu. Aby im zapobiegać warto regularnie do nich zaglądać i w miarę potrzeby oczyszczać specjalnymi płynami, które wlewa się do wnętrza małżowiny. W ten sposób jesteś w stanie wyłapać infekcję zanim się ona rozwinie i leczenie pójdzie sprawniej. Przerośnięte pazurki utrudniają psom chodzenie – uniemożliwiają prawidłowe ułożenie łapy, ale też zwiększa się ryzyko ich złamania lub zahaczenia i wyrwania (zwłaszcza w przypadku bocznych). Jeśli pazur złamie się w złym miejscu, konieczna będzie wizyta u weterynarza, czyli dodatkowy stres. U psów, podobnie jak u ludzi osadza się kamień nazębny. Stan zębów jest uzależniony m.in. od diety i uwarunkowań genetycznych. Niektóre psy samoistnie usuwają sobie kamień podczas gryzienia i żucia twardych gryzaków (i nie mam tu na myśli tych miękkich komercyjnych), a np. naturalne suszone uszy, kopytka, ścięgna i.in. Często to nie wystarczy i potrzebna jest osobna pielęgnacja, czyli oczyszczanie zębów specjalnymi chusteczkami, gazikiem czy szczoteczką. Nagromadzony kamień może wywoływać choroby zębów i dziąseł, a te podobnie jak u ludzi są bardzo bolesne. Prosta pielęgnacja może oszczędzić psu niepotrzebnego bólu, a tobie poważnych wydatków. Niektóre rasy (czasem dotyczy to również kundelków w typie rasy) wymagają specjalnej pielęgnacji sierści. Psy z długim włosem warto regularnie czesać, aby nie tworzyły się kołtuny, inne wymagają strzyżenia, a jeszcze inne trymowania (zabieg polegający na ręcznym usuwaniu martwego włosa). Zabiegi te to nie tylko kwestia estetyki, ale także zdrowia i komfortu psa. Jak widać wiele można zrobić w domu i taka podstawowa pielęgnacja oszczędzi nam wielu wydatków i niepotrzebnego stresu. Jak oswajać psa z dotykiem w domu?Przygotuj porcję karmy lub smakołyków, które lubi twój pies. Do niektórych zabiegów przydać się może mata do wylizywania, którą wysmarujesz pasztetem Krok 1: Usiądź z psem na podłodze gdy jest spokojny (zmęczony, a nawet lekko senny) i zacznij go głaskać wykonując spokojne ruchy wzdłuż grzbietu. Gdy widzisz, że pies się relaksuje, nie ucieka, poddaje się twojemu dotykowi, przesuń dłoń w kierunku ogona. Jeśli psa lekko zaniepokoił twój dotyk, daj mu smakołyk. Wróć do głaskania i gdy pies ponownie się odprężył, skieruj ruch w stronę łap. Dostosuj sesję do psa. Jeśli jest spokojny, możesz w ten sposób dotknąć też uszu, pogładzić delikatnie pysk. Jeśli szczeniak odczuwa wyraźny dyskomfort, np. chce odejść, wije się itp. pozwól mu odejść i powróć do sesji później. Krok 2: Gdy pies akceptuje delikatny dotyk (głaskanie) w każdym rejonie swojego ciała, może delikatnie przytrzymać jego łapę w dłoni (wystarczy dosłownie kilka sekund). Puść łapę i daj smakołyk. Podobnie postępuj z resztą: zajrzyj do ucha, daj nagrodę; unieś lekko fafle i nagródź, przytrzymaj ogon, nagródź itd. Nigdy nie wydłużaj sesji na siłę. Jeśli pies wyrywa się, jest niespokojny, chce odejść, pozwól mu na to. Takie sesje u szczeniąt nie musza być długie. Czasem wystarczy minuta. Wiele szczeniąt jest bardzo ruchliwa i nie lubi być dotykana. Uszanuj to, ale nie poddawaj się i ćwicz systematycznie. Jak oswajać psa z zabiegami pielęgnacyjnymi w domu?Zanim zaczniesz oswajać psa z zabiegami z użyciem akcesoriów, przez ok tydzień oswajaj go z samym dotykiem. Gdy szczeniak akceptuje twój dotyk możesz zacząć przyzwyczajać go do konkretnych zabiegów. Do wykonania części z nich przydatna okaże się mata do wylizywania pokarmu aczkolwiek nie jest niezbędna. Z mojego doświadczenia lepiej jest zainwestować nieco czasu na początku, działać w strefie względnego komfortu psa, a z czasem łatwiej mu będzie akceptować nie tylko obcinanie pazurków, ale i zakraplanie oczu czy uszu gdy wedrze się infekcja. Najgorszym co można zrobić jest zaniedbanie pielęgnacji i przypomnienie sobie o niej gdy psa złapie infekcja i trzeba wyczyścić i zakroplić bolące ucho. Wówczas masz pewność, że pies skojarzy twój dotyk i zabiegi z czymś bardzo nieprzyjemnym.
Krok 1. Zapoznanie z narzędziem, którym wykonasz zabieg. Weź cążki do pazurków czy szczotkę i pokaż je psu – daj obwąchać, upewnić się, że nie są groźne. Jeśli zamierzasz korzystać z suszarki pokaż mu ją gdy jest wyłączona, a następnie gdy włącz na niskim poziomie. Nie dmuchaj powietrzem w psa, trzymaj ją w miejscu i daj psu sprawdzić co to za dziwadło. Możesz wspierać się jedzeniem i nagradzać gdy pies zbliża się do narzędzia.
Krok 2. Do zabiegów warto więc przygotowywać psa stopniowo. Nie musisz za jednym razem obciąć wszystkich pazurków ani wyczyścić obydwu uszu. Jeśli psiak jest bardzo nieufny i zestresowany, pierwsze kilka sesji może polegać na tym, że przyłożysz obcinarkę do łapy, nagrodzisz smakołykami i zakończysz sesję. Oswajanie psa z dotykiem i zabiegami pielęgnacyjnymi to jedna z ważniejszych czynności, które powinieneś praktykować ze swoim psem. Wystarczy parę minut dziennie, codziennie, aby zbudować u psa przekonanie, że dotyk jest dobry i może nam zaufać. Sprawna nauka załatwiania potrzeb szczeniaka na dworze to zazwyczaj priorytet wśród świeżo upieczonych opiekunów. Zwłaszcza, że szczenięta na ogół załatwiają się gdzie popadnie, zastawiając na ludzi mokre pułapki. Poznaj swojego wroga8 tygodniowy szczeniak nie ma kontroli nad pęcherzem, załatwia się często tam gdzie stoi, gdy tylko najdzie go ochota. Bez zaakceptowania tego faktu szybko ogarnie cię frustracja, a szczeniak z puchatej kulki zmieni się w twojej głowie w chodzący worek pełen moczu. Warto więc uzbroić się w cierpliwość i.... chłonnego mopa. O ile nie jesteśmy w stanie zapanować nad pęcherzem, o tyle bez problemu możemy zarządzać środowiskiem i samym psem, i wyprzedzać momenty, w których ten może się załatwić. To pomoże nam odpowiednio zaplanować spacery. Po pierwsze? Częstotliwość spacerów. Szczenie jest w stanie wytrzymać mniej więcej tyle ile ma miesięcy +1, czyli 3 miesięczny szczeniak wytrzyma maksymalnie 4 godziny. Podkreślam maksymalnie, bo oczywiście w praktyce wypadki będą się zdarzały częściej. To jaką pies ma kontrolę nad pęcherzem jest często związane z wielkością psa, ale i temperamentem. Na początku, zanim poznamy naszego psa i znajdziemy wspólny rytm, warto ustawić sobie alarm co ok 2h, przypominający o tym, że trzeba wyjść z psem. Spacery na „odsikanie” nie muszą, a nawet nie powinny być długie. Powinny być natomiast częste i regularne. Jeśli pies znajdzie swoje ulubione miejsce, wychodź tam i postój w miejscu ok 2 – 5 minut. Jeśli w tym czasie pies się nie załatwi wróć do domu i miej go na oku. Powtórz wyjście w ciągu godziny lub gdy tylko zobaczysz, że psiak szykuje się do załatwiania. Zawołaj go lub weź na ręce i wyjdź szybko przed dom. W planowaniu spacerów warto wiedzieć „kiedy”. Szczenięta najczęściej załatwiają się:
Wykorzystując tę wiedzę zabieraj psa na spacer zaraz po przebudzeniu (=natychmiast), ok 10-15 minut po posiłku, a jeśli psiak wypije pół miski wody, to w ciągu 5 minut warto być już na dworze. Ruch i emocje związane z zabawą również poluźniają zawory dlatego po chwili głupotek z tobą lub w autorskim wydaniu szczeniaka… wyjdź na spacer. Co utrudnia załatwianie?Popularne maty, które rozkładamy, by uchronić powierzchnie płaskie w domu, mają jeden spory minus - spowalniają proces nauki załatwiania się na zewnątrz. Dzieje się tak, ponieważ pies otrzymuje sprzeczne komunikaty. Jeszcze wczoraj załatwiał się w domu i był za to chwalony, a teraz z niewiadomych względów sterczy od godziny na trawie, nie do końca rozumiejąc czego chce od niego człowiek. Niektórym psiakom trudno jest zrozumieć, że teraz nasze oczekiwania uległy zmianie i to trawnik, a nie mata jest miejscem załatwiania potrzeb. Oczywiście psy z czasem załapią o co nam chodzi, ale no właśnie… z czasem. Dlatego gdy pies wychodzi już na spacery proponuję pochować maty i wyciągać je tylko wtedy gdy wychodzisz z domu i nie chcesz, aby pies zniszczył panele lub drewniane podłogi. Kolejnym i chyba największym utrudnieniem w nauce czystości jest kwarantanna. Wiele osób stosując się ściśle do zaleceń weterynarza trzyma psa w domu do ostatniego szczepienia (a nawet kilka dni dłużej), zdarza się, że szczepienia ulegają przesunięciom ze względu na stan zdrowia psa (biegunki, infekcje, zarobaczenie) i pies wychodzi na pierwszy spacer mając 3, a nawet 4 miesiące. To zupełnie normalne, że zwierzak, który do tej pory siedział cały czas w domu, nie załatwi się od razu na zewnątrz. Opiekunowie szczeniąt żalą się, że spacerują z psem po 2h, a ten załatwia się i tak w domu. Dzieje się tak, ponieważ przez 2 ostatnie miesiące psiaki miały zgodę na załatwianie się w mieszkaniu na podkład (i często były za to nagradzane), więc „o co ci właściwie chodzi, człowieku?” Kolejnym czynnikiem utrudniającym naukę czystości jest poczucie bezpieczeństwa, a właściwie jego brak. Kilkunastotygodniowy szczeniak, który do tej pory znał tylko wnętrze własnego domu może być oszołomiony światem. Pojawia się stres, wynikający ze strachu lub ekscytacji, a ten odsuwa konieczność załatwienia potrzeb fizjologicznych na dalszy plan. Niektóre psy są tak mocno zaaferowane otaczającym je światem i mnogością bodźców, że zrobienie siku znajduje się na ostatnim miejscu ich listy priorytetów. Inne z kolei są tak przytłoczone i zestresowane, że wolą donieść swój cenny ładunek do domu i tam bezpiecznie się załatwić. Oczywiście dzieje się to poza ich świadomością, stres blokuje potrzeby. Trochę jak u ludzi stających przed wyborem skorzystania z publicznej toalety na dworcu… nagle się odechciewa. 2 godziny i nic…Co zrobić gdy psiak ma problem z załatwianiem się na zewnątrz? Powodem tej blokady najpewniej jest wspomniany wyżej stres. Niezależnie od tego czy wynika on z nadmiernej ekscytacji czy niepewności, to sposób postępowania jest podobny. Znajdź spokojne, ustronne miejsce z dala od ulicy, pieszych, biegających psów i spaceruj na niewielkim kawałku trawnika (wyznacz sobie kilkumetrowy kwadrat, którego nie będziesz przekraczać). Pozwól psu powęszyć i tym samym poznać teren. Gdy obwącha wszystkie kąty, emocje powinny opaść – w końcu nic się nie dzieje. Już samo to często sprawia, że psy są w stanie się załatwić. Jeśli to nie pomaga możesz wziąć ze sobą zabawkę i pobawić się z psem przeciągając szarpakiem. Zabawa poprawi psu nastrój, a ruch pozytywnie wpłynie na rozluźnienie zaworków. Gdy pies zaczyna się załatwiać nie wpadaj w ekscytację. Gdy skończy pochwal go i możesz dać nagrodę. Aczkolwiek opróżnienie pęcherza jest dla psa nagrodą samą w sobie, gdyż wiąże się z dużą ulgą. Jeśli żadna z metod nie skutkuje, wróć do domu i miej psa na oku. Gdy tylko widzisz, że zamierza się załatwić, zawołaj go do siebie (aby nie zaczął się załatwiać) i szybko wyjdź na spacer. Na kolejny spacer powinieneś wyjść w ciągu godziny. Jak reagować na wpadki?Wpadki mogą się zdarzać nawet do ukończenia ok roku przez psa. Nie przejmuj się tym, nie złość na psa. Spokojnie posprzątaj i zdezynfekuj miejsce specjalistycznym płynem neutralizującym zapach lub wodą z octem. Ważne, aby dokładnie posprzątać, bo psy lubią poprawiać tam, gdzie czują zapach moczu.
Zdaję sobie sprawę, że kolejna plama moczu może wywołać frustrację jednak psy naprawdę nie robią tego na złość. Dlatego nie karć psa, gdy nasika na dywanie – nie krzycz, nie strofuj ani tym bardziej nie wsadzaj mu nosa w siuśki. Takie zachowanie przyniesie skutek odwrotny od zamierzonego. W nauce czystości najważniejsze to nie poddawać się i regularnie wychodzić na spacery. Z czasem każdy pies „załapie” o co chodzi. Pamiętaj, że im dłużej będziesz pozwalać psu załatwiać się w domu, tym dłużej zajmie nauka. Dlatego niezależnie od pogody i nastroju bądź konsekwentny i idź na spacer. |
Details
autorMarta Wieczorkowska, trener psów. Kiedy nie szkolę (siebie bądź psów), to piszę. Celem mojego mini-bloga jest upowszechnianie wiedzy o szkoleniu psów. Archives
June 2020
Categories |